„Rower to tylko dodatek” – rozmowa ze zwycięzcą ORLEN TdP Amatorów

Adam Adamkiewicz (Strefasportu.pl MW Invest Group) w 2021 zwyciężył ORLEN Tour de Pologne Amatorów Memoriał Ryszarda Szurkowskiego na dystansie 75 km. Kariera w kolarstwie amatorskim to kontynuacja jego przygody z rowerem. Rozmowę przeprowadziła Ewa Mikołajczyk.

Ewa Mikołajczyk: Wygrać ORLEN Tour de Pologne Amatorów to naprawdę imponujące. Jak to było? Ucieczka?

Adam Adamkiewicz: W ORLEN Tour de Pologne Amatorów liczy się czas netto, więc wiedziałem, że startując z sektora VIP, nie mam co czekać na innych i później walczyć na końcu, bo zawsze będę na przegranej pozycji. Zaatakowałem od razu na wyjeździe z hotelu i po prostu zaryzykowałem. Nie byłem pewien, czy dojadę i czy mój czas zapewni mi zwycięstwo. Ale spróbowałem i z kilometra na kilometr wszystko dobrze się układało. Myślę też, że specyfika trasy – wąskie, dość kręte drogi – bardziej sprzyja jeździe w pojedynkę niż w większej grupie, dużo szybciej można pokonywać te zakręty. W drugiej rundzie, gdzie dublowałem zawodników, dużo łatwiej było mi wyprzedzać tych ludzi samemu niż w grupie.

Czyli wystartowałeś z gotową strategią w głowie.

Planowałem to, odkąd wiedziałem że mam sektor VIP i znam też zawodników, którzy od lat startują w czołówce. Wiedziałem, że stoją gdzieś dalej, przejadą przez metę trochę później. Przykładowo, jeśli rywal wystartuje 30 sekund po mnie i dojedzie do mnie równo, to ma już 30 sekund hendicapu.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z kolarstwem?

Zaczęło się jak miałem 10 lat, wstąpiłem do klubu uczniowskiego. Do wieku juniora jeździłem w rodzinnej miejscowości. Później spróbowałem kolarstwa za granicą, w kategorii U23. No, i nie ma co ukrywać, nie było z tego pieniędzy czy środków takich, żeby normalnie żyć czy utrzymać się. W wieku 21 lat zrezygnowałem. Wróciłem do kraju, podjąłem pracę. Rozbrat z rowerem na 3 czy 4 lata. Przyszedł taki czas, że jednak mi tego brakowało, a to były lata w kraju, kiedy kolarstwo amatorskie naprawdę super się rozwijało. Wyścigów było coraz więcej, coraz więcej osób startowało. Znowu zacząłem jeździć. To już teraz 6 sezon, gdzie staram się trenować regularnie i z roku na rok jeżdżę coraz więcej.

A jak wygląda okres przygotowań?

Bazuję na swojej wiedzy, którą zdobyłem przez lata, jeżdżąc, ścigając się w kategoriach młodzieżowych, i nie czynię jakichś drastycznych zmian w przygotowaniach. Z racji tego, że pracuję, prowadzę dom i wychowuję dzieci, tego czasu nie jest jakoś bardzo dużo, ale w miarę możliwości staram się robić rok w rok to samo. W październiku robię sobie taki luźny miesiąc. Jeśli potrzebuję mieć wolne dwa tygodnie, nawet dla głowy, to daję sobie wolne od roweru. Kiedyś była nawet moda na odwieszanie roweru na hak, na miesiąc. Teraz staram się tego unikać, bo ciężko jest wejść w ten rytm z powrotem. Od połowy listopada powoli się rozpędzam i można powiedzieć, że robię wszystko. Jak pogoda jest słabsza, to do marca biegam, regularnie chodzę na siłownię, pływam. Ogólny rozwój, bo przez resztę roku tylko jeżdżę, nic więcej nie robię, więc upośledza się inne partie mięśni, mocno się chudnie. Sama góra, obręcz barkowa, ręce, brzuch – nie są bardzo silne.

Czyli trzymasz się jakiejś rutyny?

Mam nakreślony plan – dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię oraz na basen przed pracą. Jak pogoda pozwala, to jeżdżę na rowerze trzy razy w tygodniu. Mam też specyficzną pracę, która pozwala mi na trochę więcej niż ludziom, którzy pracują  8 godzin codziennie, bo pracuję w systemie 24 na 48. Dzięki temu mam tego czasu trochę więcej.

Czyli da się to pogodzić – pracę, dom i treningi?

Gdy tylko jeździłem na rowerze, to wydawało mi się, że tego czasu jest za mało na cokolwiek. Z perspektywy lat mam wrażenie, że czym więcej się ma obowiązków to wygospodarowanie czasu jest jednak łatwiejsze. Lepiej się do tego wszystkiego podchodzi. Szanuje się czas, a każdą chwilę chce się przeznaczyć na coś sensownego.

Co sądzisz o kolarstwie amatorskim w Polsce?

Na przestrzeni ostatnich 10 lat dużo się zmieniło. Amatorów i wyścigów było mało, nie było się z kim ścigać. Od kilku dobrych lat amatorskie kolarstwo tętni życiem. Są pieniądze, sponsorzy, super wyścigi, dobrze prosperujące sklepy rowerowe. Dla krajowej czołówki amatorów kolarstwo to fajny sposób na życie.

Czasami, kiedy patrzę na wyniki niektórych zawodników amatorów, dziwię się, że oni nie są zawodowcami.

Co roku wygrywam kilka większych lub mniejszych maratonów. Czasem słyszę opinie, że jestem zawodowcem. Nie rozumiem tego. Każdy jest kowalem swojego losu. Jedni trenują więcej i sporo startują, tak jak ja, inni mniej. Efekty są różne. Chodzę do pracy, mam dwójkę małych dzieci, dom, a rower to tylko dodatek do życia prywatnego, który mnie napędza i nadal sprawia mega frajdę. Z boku to może fajnie wyglądać – gość wygrał ORLEN Tour de Pologne Amatorów, pewnie idzie na rower, a potem leży i pachnie. Jednak wcale tak kolorowo nie jest.

Czy planujesz wystartować w ORLEN Tour de Pologne Amatorów w 2022 roku?

Jestem już zapisany! Mam silną grupę przyjaciół, która dba o to, żebym był optymalnie przygotowany do startu. Oczywiście postaram się obronić zwycięstwo, choć wiem, że nie będzie to łatwa sprawa. Podejrzewam, że rywale nie dadzą się nabrać drugi raz na ten sam numer. Muszę wymyślić coś nowego.

Powodzenia i mam nadzieję, że usłyszymy jeszcze o wielu Twoich sukcesach!